Paweł Nałysnik jest muzykiem, tworzącym niekonwencjonalne dźwięki w ramach jednoosobowego projektu MAZURSKIE ZIOŁA, choć chyba bardziej rozpoznawalny jest jako członek unikatowego PARAMPAMPAM TRIO. Na co dzień zajmuje się poligrafią. Wśród ulotek, plakatów, wizytówek, etc. czasem trafiały mu się zlecenia na wykonanie okładki płyty lub kasety. Niedawno postanowił oddzielić pracę zawodową od przyjemności i… tak powstało Do It To Yourself – Zrób to sobie.
Czym jest lub będzie Zrób To Sobie – Do It To Yourself?
— Do It To Yourself, czyli ZRÓB TO SOBIE to miejsce gdzie powstanie twoja okładka płyty czy kasety lub cała płyta z muzyką. Jest kilka miejsc w Polsce czy na świecie, gdzie można zrobić coś takiego w sposób hiperekstramega zawodowy, oczywiście. Natomiast musisz wtedy zamówić minimalną ilość powiedzmy od 100 szt. wzwyż. Jako DITY proponuję ręczną robotę od ilości 1 sztuki, więc można zamówić 5, 20, czy 50 sztuk do tego ręcznie robione, co też wydaje się w tych czasach plusem.
A czym ten nowy projekt różni się od Drugiej Strony? Przecież teoretycznie jako Druga Strona robiłeś to, co teraz zrobisz pod nowym szyldem.
— Ja wcale nie porzucam Drugiej Strony. Druga Strona to firma poligraficzna zajmująca się wizytówkami, ulotkami, plakatami, etc. Dla mnie robienie okładek to coś specjalnego, coś co uwielbiam i coś oddzielnego od całej poligrafii, którą robię. Dlatego postanowiłem to oddzielić grubą krechą i poligrafią zajmuje się Druga Strona, a okładkami DITY. I to działa, bo mam coraz więcej pytań związanych właśnie z okładkami.
Sam jesteś muzykiem. W dodatku odpowiadasz za oprawę graficzną materiałów, które rejestrujecie, licznie zresztą, z PARAMPAMPAM TRIO. Co czuje muzyk, nawet amator, kiedy stawia swoją płytę/kasetę na półkę?
— Dla kogoś kto gra, nagrywa, a potem może wydać i ma tę pierwszą swoją płytę w rękach to na pewno coś specjalnego. Nie wiem co czują inni, ale ja byłem bardzo z siebie zadowolony kiedy trzymałem w rękach swoją pierwszą płytę, nawet wtedy kiedy nie wydał jej zawodowy label tylko zrobiłem ją sobie sam. Niestety narobiło się ich już tak dużo, że ta ekscytacja gdzieś się ulotniła. Chociaż przysiadając do zrobienia nowej płyty np. PARAMPAMPAM ciągle jestem nabuzowany i staram się ją zrobić zawsze najlepiej jak potrafię. Natomiast bardzo się cieszę, kiedy płyta robiona komuś jest przyjęta bardzo dobrze w rękach właściciela. Wtedy jest duża satysfakcja.
Wiem, że wcześniej już zrealizowałeś kilka okładek/projektów, niektóre to były nawet unikatowe rarytasy. Czym mógłbyś się już pochwalić w tej „materii”? Chodzą słuchy, że komplet płyt PPPT zawędrował do Danii…
— Do Danii trafiły dwa zestawy płyt PARAMPAMPAM TRIO, czyli jakieś 70 płyt, bo były tam jeszcze płyty nagrane dla Głowa Konia Nagrania. Ciekawostką jest fakt, że odezwali się do mnie rodowici Duńczycy z chęcią nabycia naszej muzyki, ale jak się okazało są dobrze zaznajomieni z polską sceną – powiedzmy – alternatywną, z takimi labelami jak Instant Classic, których płyty znają i regularnie kupują. Parampampamowe płyty dotarły też m.in. do Szkocji czy Rosji, a jedna choć jeszcze jest w Polsce finalnie zawędruje do Australii.
Oprócz tego zrobiłem już kilka płyt na zamówienie – np. dwa wydawnictwa MILA DRONE, czy płytę gdyńskiej grupy MUSZKOWNICA, a także obwolutę do kasety szczecińskiej grupy NUK!, jestem w trakcie finalizowania kilku nowych i już odzywają się kolejni zainteresowani, więc krok z DITY był chyba dobrym ruchem.
Przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych to czas ręcznie robionych okładek, przede wszystkim do kaset. Myślisz, że kiedy nośnik ten wrócił do łask, zrobiła się luka na Twoją działalność? To raczej nie jest dochodowy „biznes” zwłaszcza, że ilość poszczególnych materiałów nie będzie spełniać „norm” towaru hurtowego…
— Ostatnio zastanawiałem się skąd u mnie ten pomysł z okładkami, bo to nie jest tak, że ja sobie wymyśliłem to 2 lata temu, że o! od dziś będę robił okładki płyt. I wyszło mi, że to się faktycznie zaczęło na początku lat dziewięćdziesiątych. Wtedy jako młodzi ludzie nie za bardzo mieliśmy pieniądze na kupowanie kaset czy płyt. Było tak, że jeden z bandy kupował kasetę, a reszta sobie przegrywała, a to był jeszcze czas początku punktów ksero, gdzie chodziliśmy i kserowaliśmy okładki, które czasem trzeba było sklejać bo były długie. Było też tak, że trzeba było odróżniać na półce te przegrywane kasety, więc robiło się do nich swoje okładki. Potem grając muzykę robiłem okładki sobie i to się nawarstwiało, te projekty były coraz bardziej wypasione, wymagające, aż się okazało, że można to robić samemu i nie tylko dla siebie.
Tak oto jestem w tym do dziś, tylko teraz robię to dla innych i staram się to robić jak najbardziej zawodowo. Czy to jest opłacalne? Na razie nie wiem, ale zespołów nagrywających muzykę i wydających ją samemu jest naprawdę sporo i jeśli trafię choć do części z nich to jest świetnie. I nawet nie chodzi o to żeby zarobić, tylko o to, żeby zespół bez wstydu mógł położyć swoją płytę przed koncertem i sprzedać ją słuchaczowi. Zresztą czasem jak widzę płyty zrobione metodą DIY u jakichś zespołów to aż człowiekowi szczęka opada z wrażenia – np. nowa płyta zespołu Zawody. Czy to się zespołowi opłaca w pieniądzach? Nie wiem. Na pewno opłaca się artystycznie i to jest rzecz najważniejsza.
Wykluczenie z powodu koronawirusa, które się pogłębia nie wydaje się najlepszym czasem na zaczynanie czegoś nowego. Natomiast Ty decydujesz się na taki krok. Chociaż patrząc na pozytywy, może uda Ci się kogoś zmobilizować do działania? Dla chcącego nie jest problemem zmontowanie muzyki w domu. Z wydaniem zawsze można się zgłosić do Ciebie.
— Ja mogę wykonać komuś płytę, nie jestem wydawcą. To, że jest dodatkowa nazwa w mojej działalności nie oznacza, że jest to coś nowego, czego wcześniej nie robiłem. Raczej jest to kolejny krok, o którym myślałem od jakiegoś czasu. Zamknięcie ludzi w domach ma na nich różnoraki wpływ, a jednym z nich jest właśnie tworzenie. Jeśli ktoś wykorzysta zamknięcie twórczo i będzie chciał coś z tym zrobić dalej jestem gotowy do działania.
To jeszcze na zakończenie powiedz gdzie będzie można śledzić postępy Zrób To Sobie – Do It To Yourself?
— Jest strona na Facebooku i na razie na niej się skupię, ale przyjdzie dzień kiedy ruszy strona www. Czy to będzie bliska przyszłość czy daleka zobaczymy. Mam sporo rzeczy na głowie, a krok z fejsbuniem na razie działa.
rozmawiał Marek Szymański