Deszcz pokrzyżował plany organizatorom w przedstawieniu spektaklu plenerowego, nawiązującego do jednej z legend związanych z Reszlem. Na szczęście widowisko „Winna” odbyło się z jednodniowym opóźnieniem, co jest niczym wobec spustoszenia, które w ubiegłym roku spowodowała pandemia.
W pierwszym terminie – 9 lipca – który reszelski MOK sobie zaplanował, spektakl historyczny teatru Terminus A Quo nie odbył się z uwagi na aurę. Niestety pogoda miała plany na nieco inny spektakl i przedstawienie przeniesiono na dzień następny, na godzinę 12. Tym razem pogoda dopisała i aktorzy mogli pokazać reszelskiej publiczności co też im przygotowali.
Spektakl rozpoczął się nie na scenie, a za plecami widzów, gdzie aktorzy wcielili się w ucztujących mieszkańców „pewnego” miasta. Powoli przenoszący się z ucztą na scenę aktorzy zatrzymywali się przy ławkach i wciągali w krótkie rozmowy zebranych widzów. Sztuka obfitowała w interakcje z publicznością nie tylko w tej scenie, ale również w kolejnych, co potęgowało emocje uczestników. Sceny oskarżenia o czary, procesu i spalenia na stosie wydawać by się mogły, że są wyjęte wprost z historii reszelskiej „czarownicy” – Barbary Zdunk. Pod koniec spektaklu dowiedzieliśmy się jednak, że całość to artystyczna wizja prawdziwych wydarzeń, jakie rozegrały się w XVII-wiecznej Zielonej Górze, a konkretnie do procesu Elżbiety Cruzinger, oskarżonej o czarnoksięstwo i skazanej na śmierć na stosie.
Sądząc po gromkich brawach, jakimi zostali obdarowani aktorzy, mieszkańcom Reszla podobała się ta forma rozrywki. Jest też nadzieja, że przyszłe wydarzenia, przygotowane przez MOK, będą przyciągać za każdym razem coraz większą publiczność. A już za tydzień na scenie amfiteatru przy ul. Mickiewicza zagości taniec, akrobacje i OGIEŃ, a wszystko to podczas widowiska pt. „Ja gore”, które tym razem zaserwują nam aktorzy Teatru Akt.
autor: GS